Historia Matta Stopera jest tak niezwykła, że mogłaby uchodzić za scenariusz dobrego filmu lub książki. Jej początek miał miejsce w styczniu 2014 roku, kiedy chłopakowi skradziono iPhone'a z pubu, w którym akurat odpoczywał...
Gdy tylko mężczyzna zorientował się, że jest bez telefonu, bezskutecznie próbował go odnaleźć
iPhone był już wyłączony, a on sam pogodził się z jego stratą sącząc butelkę taniego wina.
Rok (!) później zauważył nowe zdjęcia w swoim albumie
Prezentowały one pewnego mężczyznę z Chin na tle krzaków pomarańczy.
Codziennie przez miesiąc pojawiały się nowe fotki
On sam nie potrafił zrozumieć tego zbiegu okoliczności i potraktował to jako zwykły błąd. Uznał, że ktoś musiał mieć podobny login w iCloud i zdjęcia trafiały do tej samej chmury
Wreszcie z błędu wyprowadził go znajomy - przypomniał mu sytuację sprzed roku, kiedy skradziono mu telefon
Matt od razu udało się do Apple Store, gdzie zweryfikowano tę informację - potwierdziło się, że jego stary telefon był online i ktoś z niego korzystał
To był jednak dopiero początek historii - chłopak zamieścił informację na portalu Buzzfeed i poprosił o odnalezienie tego mężczyzny
Materiał został przetłumaczony i wrzucony na chiński serwis Weibo...
Ten moment na zawsze zmienił życie mężczyzny - zaczął dostawać TYSIĄCE tweetów i wiadomości z Chin
Stary, jestem z Chin i wszyscy próbujemy znaleźć tego mężczyznę. Jesteś teraz celebrytą w Chinach!
Moi przyjaciele i ja robimy wszystko, aby znaleźć kolesia z pomarańczowym drzewkiem.
Hasło "mattstopera" było najpopularniejszym tagiem w całych Chinach
Hej, jesteś teraz bardzo znany w Chinach. Przyjedź tu i przekonaj się sam. Jesteś zabawny.
Jedna wiadomość przykuła uwagę bardziej niż pozostałe...
Ktoś go dzisiaj odnalazł!
W międzyczasie Matt założył konto na portalu Sina Weibo
Po 24h miał 50 tysięcy fanów. Po tygodniu grubo ponad 100 tysięcy.
To właśnie na tym portalu odnalazł... kolesia z pomarańczowym krzaczkiem
Zaczął z nim pisać i razem szybko złapali wspólny język.
Matt podjął ostateczną decyzję - chce do niego pojechać
Zaproponował datę 18 marca, a "Orange Tree Guy" od razu się zgodził.
Termin odlotu zbliżał się nieubłaganie, a chłopak regularnie udzielał się na portalu Weibo, zyskując kolejnych fanów
Ponieważ otrzymał setki wiadomości z prośbą o pomoc w nauce angielskiego, zaczął nagrywać filmiki
Nauczysz mnie angielskiego?
Cześć Matt! Nasz nauczyciel od angielskiego codziennie pokazuje nam ciebie na Weibo. Uczymy się dzięki temu angielskiego. To wyjątkowo interesująca rzecz w nudnej szkole.
Matt dorobił się również pseudonimu "doubi", choć nie mógł na początku rozszyfrować, co on oznacza
Dzień dobry Matt, doubi oznacza coś śmiesznego i słodkiego. Wszyscy cię lubią. Miłego dnia.
Jego przyjaźń z nowo poznanym kolegą kwitła - codziennie wymieniali nowe wiadomości
Dzień przed odlotem dostał poniższe zdjęcie z transparentem "Welcome Matt"
To i tak było nic w porównaniu z tym, co czekało na niego w Chinach.
Podróż przebiegła bezproblemowo, poza niewielkim incydentem podczas przesiadki w Pekinie do Shantou
Do Matta podeszła młoda Chinka, która nie mogła uwierzyć, że to naprawdę on. Chwilę później do niego wróciła i wręczyła ten list.
Cześć Matt, jak twój obiad? Nazywam się Jinxi. Jestem zaskoczona twoją obecnością tutaj. Oglądam twój profil na Weibo codziennie i liczę każdy dzień z tobą. Lubię twoje filmy, są zabawne. Naprawdę cię lubię i chciałabym, abyśmy zostali przyjaciółmi, a ty? Jeśli również jesteś zainteresowany, przyjdź na koniec samolotu, jest tam mnóstwo wolnych miejsc, abyśmy porozmawiali. Jeśli masz jakieś pytanie dot. Chin, chętnie na nie odpowiem. Czekam na ciebie Matt. :P
Mężczyzna ostatecznie spędził lot w swoim fotelu, ponieważ był zbyt zaskoczony całym zajściem
Można sobie tylko wyobrazić co poczuł, kiedy wysiał z samolotu...
Co...
...tu...
...się...
...dzieje?
Cały czas powtarzał sobie "To naprawdę się dzieje!"
Od razu po spotkaniu z "orange tree guyem" dostał z powrotem swój telefon - rozpoznał nawet pęknięcie w obudowie, które kiedyś zrobił
Poznał od razu historię telefonu. Okazało się, że z Nowego Jorku, trafił on do Hong Kongu, a następnie do Shenzen, gdzie wystawiono go na sprzedaż do sklepu. Tam kupił go kuzyn kolesia z pomarańczowym krzakiem i dał mu go w prezencie. Cała trasa telefonu wyglądała więc tak: Nowy Jork —> Hong Kong —> Shenzhen —> Meizhou
Zabawny był również fakt, że w środku wciąż znajdowały się nieskasowane zdjęcia Matta.
Po spędzeniu nocy w hotelu, Matt pojechał ze swoim nowym przyjacielem do jego rodzinnych stron
Sam mężczyzna również został celebrytą: jeździ specjalnym samochodem z motywem pomarańczy, prowadzi również pomarańczową restaurację.
Po wyjściu z samochodu czekał na nich tłum fanów i fotoreporterów
Matt dopiero teraz zrozumiał, dlaczego Madonna tak bardzo wkurza się, kiedy wszyscy robią jej zdjęcia
Swoją drogą - Meizhou uchodzi w Chinach za niewielką mieścinę. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że posiada... 1,5 mln mieszkańców.
Po licznych wywiadach i zdjęciach, mężczyźni postanowili posadzić wspólnie drzewko pomarańczy
Miało to być symbolem przyjaźni chińsko-amerykańskiej
Obaj czuli się niezwykle skrępowani - każdy ich ruch rejestrowały stacje telewizyjne i fotoreporterzy
Nadszedł czas, aby coś przekąsić
Podczas tego krótkiego epizodu jedzenia obiadu, zrobiono mu jakieś 15 tysięcy zdjęć...
Chłopak poznał wreszcie rodzinę swojego kumpla - okazało się, że ma aż czwórkę dzieci
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie...
...i setki selfie z fanami...
...aby udać się na wspólną kąpiel błotną - dziennikarze nie mogli wyjść z zachwytu
Te zdjęcia pojawiły się chyba w każdej chińskiej gazecie i na każdym portalu z tego kraju
To był wyczerpujący dzień... ale to dopiero początek!
Nowy dzień, nowy hotel i... Matt dowiedział się, że wkrótce rozpocznie się konferencja prasowa
Zaczęła się od kilku prób, aby oswoić się przed kamerami
Ostatecznie rozpoczęła się oficjalnie
Matt szybko utożsamił ją z konferencją, którą zorganizowała Britney Spears, gdy pierwszy raz pojawiła się w Meksyku.
Wciąż nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje - za jego plecami ludzie skandowali jego imię
Dostał mnóstwo prezentów od fanów
Przy okazji odkrył on pewną ciekawą zależność...
Kiedy mówił coś po chińsku, ludzie nie mogli wyjść z zachwytu i głośno krzyczeli. Kiedy po prostu coś mówił, reakcja była... taka sama. Zaskakujące było dla niego również to, jak wielu ludzi przybyło, aby go zobaczyć. Pojawili się również fani na wózkach inwalidzkich, aby uzyskać od niego wsparcie w postaci dobrego słowa.
Samochód "Orange Tree Guya" został odrobinę zmodyfikowany - pojawiła się na nim druga twarz
Pamiątkowe wpisy do księgi i autografy były na porządku dziennym
Przez cały czas mężczyźni pozowali do zdjęć
Starali się wybrać jak najciekawsze scenerie
Jedno z nich zostało zrobione pod czerwonymi wstążkami, symbolem przyjaźni
Na każdym kroku spotykali swoich wielbicieli
Dzień skończył się grubą imprezą w klubie
Następnego dnia Matt poznał swojego najstarszego fana - krewkiego 78-latka
Chłopak powoli oswoił się już z popularnością i zrozumiał, dlaczego sławni ludzie otaczani są zawsze zespołem ludzi
To właśnie oni są dla ciebie największym wsparciem, kiedy wszyscy obserwują każdy twój krok, krzyczą i robią zdjęcia.
Nie mogło się obyć bez wizyty w szkole
Szkoda, że zamiast uczniów pojawili się kolejni fotoreporterzy.
Cały dzień ponownie upłynął na robieniu zabawnych fotek
Nowo poznani przyjaciele pojawili się między innymi na polach herbaty
Choć wyglądali na rozbawionych, Matt przyznał, że miał już odrobinę dość całej sytuacji
Sława potrafi być przytłaczająca
Następnego dnia mężczyźni wybrali się na klif
Inspirujące krajobrazy wzbudziły u Matta rozmaite przemyślenia
Przypomniał sobie po raz kolejny, że to się NAPRAWDĘ dzieje i zaczęło się od skradzionego telefonu.
Pamiątkowe wpisy w winnicy...
...i kolejna seria zdjęć, tym razem inspirowana filmem "Aniołki Charliego"
Dzień szósty był dniem, w którym mężczyźni pojawiali się w niewielu miejscach publicznie
Uznali, że będzie to czas, kiedy porozmawiają sami ze sobą i wymienią się swoimi doświadczeniami
Przy okazji okazało się, że chiński przyjaciel Matta nie miał łatwego życia
Gdyby nie cała sytuacja, dziś byłby w naprawdę kiepskim położeniu.
Kolejny dzień miał być ostatnim dniem spędzonym razem - Matt miał wybrać się do Pekinu sam
Stało się jednak inaczej i na 3 godziny przed odlotem "Orange Bro" również kupił bilet.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą