Czytałem (czasem wybiórczo) wasze wszystkie wypowiedzi.
Ja do kościoła mam stosunek ambiwalentny, ale jako jeszcze młody to chyba bardziej jestem na anty.
Nie podoba mi się sporo rzeczy i zdaję sobie sprawę, że nie mam na to żadnego wpływu. Biorę cały pakiet albo wcale. Najbardziej widoczne i rażące są wpływy bądź próby wywierania nacisku (nie ma znaczenia na kogo ale w domyśle są politycy).
Tak się zastanawiałem i pewne rzeczy wydają mi się nawet logiczne i konsekwentne.
W pewnym sensie kościół działa jak korporacja.
W każdym momencie stara się bronić swoich interesów.
Mówiliście o zakazaniu handlu w niedziele i święta. Niby oczywiste że 100% katolikowi nawet nie przejdzie przez myśl robienie w tym czasie zakupów, ale już takiemu który chodzi tylko z przyzwyczajenia już nie do końca. Wystarczy że ktoś kto w kościele pojawia się od święta (np. jak ja) wyciągnie kogoś, kto teoretycznie zawsze na mszy jest, ale wyjście ze mną jest bardziej atrakcyjne. Gdybym nie miał gdzie iść pewnie problemu by nie było, ja został bym w domu a ktoś tam poszedł by na msze i po kłopocie.
Kolejna sprawa to aborcja, eutanazja itp. Jest to pewna doktryna która jest przyjęta przez zarząd (Watykan) i jest obowiązująca dla wszystkich pracowników i oddziałów terenowych. Dla mnie logiczne jest że będą lobowali by powstały zapisy które uprawomocniały by te obostrzenia które w tym przypadku są ograniczeniami wynikającymi z wyznawanej doktryny.
Tuszowanie wszelkich skandali, nadużyć, tolerowanie patologii. O zamiataniu wszystkiego pod dywan bądź prób tuszowania pewnych spraw wiemy wszyscy. Dlaczego tak się dzieje? A jaka szanująca się firma z własnej woli chciała by się narazić na utratę wizerunku. Patologie z kolei wynikają tylko ze złego sposobu zarządzania i niekompetencji. Gdyby były jasne zasady rozwiązywania pewnych problemów, to pewnej ilości afer po prostu by nie było. Niestety wielowiekowe zaniedbania nie nadążające za rzeczywistością.
Ostatnia sprawa to chyba raczej konkluzja mojej chaotycznej wypowiedzi. Jest mianowicie taka że nasz kościół jest niekompetentnym monopolistom. W założeniu oczywiście że odnosimy się tylko to państwa polskiego. Na zachodzie staje się już tylko niekompetentny. U nas silne ukorzenione tradycje chrześcijańskie powodują że nie kler nie musi walczyć o wiernych czy kandydatów do wstąpienia we własne szeregi.
Rozumiem pewne zachowania (co nie znaczy że mi się podobają) ale zastanawiam się co się stanie kiedy akcje tej korporacji drastycznie stanieją? Czy znajdzie się ktoś kto przeprowadzi jakieś reformy i przestanie się zasłaniać tradycjami spółki? Przejęcia się raczej nie spodziewam ale wizja straty pozycji dominującej jest całkiem realna. Co wtedy ?
Ja do kościoła mam stosunek ambiwalentny, ale jako jeszcze młody to chyba bardziej jestem na anty.
Nie podoba mi się sporo rzeczy i zdaję sobie sprawę, że nie mam na to żadnego wpływu. Biorę cały pakiet albo wcale. Najbardziej widoczne i rażące są wpływy bądź próby wywierania nacisku (nie ma znaczenia na kogo ale w domyśle są politycy).
Tak się zastanawiałem i pewne rzeczy wydają mi się nawet logiczne i konsekwentne.
W pewnym sensie kościół działa jak korporacja.
W każdym momencie stara się bronić swoich interesów.
Mówiliście o zakazaniu handlu w niedziele i święta. Niby oczywiste że 100% katolikowi nawet nie przejdzie przez myśl robienie w tym czasie zakupów, ale już takiemu który chodzi tylko z przyzwyczajenia już nie do końca. Wystarczy że ktoś kto w kościele pojawia się od święta (np. jak ja) wyciągnie kogoś, kto teoretycznie zawsze na mszy jest, ale wyjście ze mną jest bardziej atrakcyjne. Gdybym nie miał gdzie iść pewnie problemu by nie było, ja został bym w domu a ktoś tam poszedł by na msze i po kłopocie.
Kolejna sprawa to aborcja, eutanazja itp. Jest to pewna doktryna która jest przyjęta przez zarząd (Watykan) i jest obowiązująca dla wszystkich pracowników i oddziałów terenowych. Dla mnie logiczne jest że będą lobowali by powstały zapisy które uprawomocniały by te obostrzenia które w tym przypadku są ograniczeniami wynikającymi z wyznawanej doktryny.
Tuszowanie wszelkich skandali, nadużyć, tolerowanie patologii. O zamiataniu wszystkiego pod dywan bądź prób tuszowania pewnych spraw wiemy wszyscy. Dlaczego tak się dzieje? A jaka szanująca się firma z własnej woli chciała by się narazić na utratę wizerunku. Patologie z kolei wynikają tylko ze złego sposobu zarządzania i niekompetencji. Gdyby były jasne zasady rozwiązywania pewnych problemów, to pewnej ilości afer po prostu by nie było. Niestety wielowiekowe zaniedbania nie nadążające za rzeczywistością.
Ostatnia sprawa to chyba raczej konkluzja mojej chaotycznej wypowiedzi. Jest mianowicie taka że nasz kościół jest niekompetentnym monopolistom. W założeniu oczywiście że odnosimy się tylko to państwa polskiego. Na zachodzie staje się już tylko niekompetentny. U nas silne ukorzenione tradycje chrześcijańskie powodują że nie kler nie musi walczyć o wiernych czy kandydatów do wstąpienia we własne szeregi.
Rozumiem pewne zachowania (co nie znaczy że mi się podobają) ale zastanawiam się co się stanie kiedy akcje tej korporacji drastycznie stanieją? Czy znajdzie się ktoś kto przeprowadzi jakieś reformy i przestanie się zasłaniać tradycjami spółki? Przejęcia się raczej nie spodziewam ale wizja straty pozycji dominującej jest całkiem realna. Co wtedy ?