ZTS czyli Zrób To Sam
Nic nie poradzę. Lubię mleko sojowe i już Lubię edamame, czy tofu ( dla mnie nawet niedoprawione tofu ma jakiś smak, choć większość uważa, że jest bezsmakowe ). Normalne mleko też lubię, ale sojowe ma dosyć unikalny smak. Czasami zdarza mi się je mieszać. Ciekawe jest to, że o ile potocznie nazywa się to "mlekiem", to jako nazwa produktu nie natrafiłem ani razu na użycie słowa "milk". Ok, raz ktoś był kreatywny i nazwał taki produkt "soya m*lk" Z tym gwiazdkowaniem, to możliwe, że jakiś bojownik maczał w tym palce.
Czemu tak drogo?
Nie będę tu pisał o zaletach i wadach spożywania soi. Ma to swoje dobre i złe strony, naukowcy nie mogą się dogadać, a weganie napojów sojowych bronią niczym swoich matek O soi napiszę jedno - jest tania. Tania jak barszcz, a może nawet tańsza. Więc dlaczego produkty sojowe są tak zajebiście drogie? Zapewne dlatego, że są ludzie skłonni płacić takie pieniądze. Na Wyspach bardzo rzadko litr mleka sojowego schodzi poniżej 1 funta. Alpro produkuje naprawdę smaczne, niesłodzone ( nienawidzę słodzonych, bleeee ) i kosi za to 1.60-1.80 funta. Są i droższe. A zwykłe krowie mleko to wydatek rzędu 40-60p. Postanowiem więc sprawdzić ile będzie kosztowało mnie wyprodukowanie mleka sojowego w warunkach domowych. Trochę z ciekawości, a trochę z potrzeby zminimalizowania kosztów
Proces
Zacząłem od zakupienia krowy sojowej E... nie, to nie tak Pomysł przyszedł, gdy w zeszłym tygodniu natrafiłem na 500g sojowych fasolek za zaledwie 1 funta. Ile z tego można zrobić mleka? Całkiem sporo. Na jeden litr podobno wystarczy 125g fasolek. Tak też zrobiłem. 125g zanurzyłem w wodzie i zostawiłem na noc. po 10-12 godzinach kąpieli można opcjonalnie zdjąć z nich te skórki czy jak to się nazywa. Jest to żmudna robota i nie jest niezbędna, ale jak ktoś ma zbyt dużo wolnego czasu, to czemu nie. Dalej ( również opcjonalnie ) można na 2-3 minuty wrzucić takie mokre fasolki do mikrofalówki. Podobno to zabija "fasolowy" posmak ( jakiś enzym jest za to odpowiedzialny, nie wiem, nie obchodzi mnie to ). Następnie do 1 litrze wody ( przefiltrowanej ) wrzucić te fasolki i zblendować na miazgę. Dalej potrzebujemy muslima tfu... znaczy muslina, czyli po polsku to chyba muślin/perkalik ( tak mi google mówi ). Taka gazopodobna tkanina służąca do odfitrowywania. Zacząłem powoli przelewać zawartość tego co zblendowalem. Gdy muślin się zapełnił to należy wycisnąć z soi tyle płynu ile się da Ten proces wygląda jak dojenie sojowych cycków, więc napój ten z pewnością zasłużył sobie na miano "mleka" Tak doić, aż wydoimy całą soję. Powinniśmy otrzymać trochę mniej więcej 1L. Można dodać nieco wody. Dalej przelałem wszystko do nowego garnka i zagotowałem zawartość. Gotować 5-10-15 minut. Można i dłużej. Część wody wyparuje, można uzupełnić. Gotowanie jest szczególnie ważne, bo tutaj resztki "fasolowego" posmaku powinny zostać zlikwidowane. Ostygnąć to musi i można przelać do finalnego kontenera ( dodatkowo jeszcze raz przefiltrowałem ). Gotując można nadać smak - sól, jak ktoś lubi słodko to cukier, wanilia - różnie można eksperymentować. Krowie mleko zawiera dużo soli, więc i tu nie ma co się bać doprawić.
Nawet mi to wyszło nieźle:
Koszt
Dobra, a jaki wyszedł koszt takiego przedsięwzięcia i ile czasu w sumie mi to zajęło? Produkcja 30 minut ( namaczanie nie wymaga ingerencji ). Można zrobić od razu więcej, za bardzo czasu to nie wydłuży, a proces będzie efektywniejszy. Koszt - 500g fasolek 99p. Wykorzystałem 125g. Wyszło 80p za litr. Gdybym połasił się na 25kg pakę soi, to ten litr kosztowałby mnie zaledwie 21p ( i zapewne to zrobię ). Owszem, koszt "robocizny" nie wliczony, ale można od razu zrobić nie 1L a np. 4L. Już ten jeden litr kosztuje połowę ceny Alpro, a to spora oszczędność. Mleko takie można łatwo przekonwertować w tofu czy nawet sojowy jogurt jak ktoś lubi ( na upartego może być, ale w tym przypadku wolę jogurt z cycka krowy ).
Pozostałości poprodukcyjne
No właśnie. To co zostało z wydojonej i zblendowanej soi nazywa się "okara". Nie wiem co z tym zrobić. Podobno nadaje się np. jako dodatek do placków, naleśników itd. Nie wiem, sprawdzę. Na razie szkoda mi tego wyrzucać. Można też przeznaczyć na paszę dla zwierząt Jak kupię prawdziwą krowę, to mi ułatwi sprawę
Nie da się prościej?
Da się. Można użyć milk/soup makera. Wówczas po namoczeniu soi wszystko jest automatyczne Jak utrzyma mi się taka chęć na sojowy m*lk to pewnie kupię takie urządzenie.
Nic nie poradzę. Lubię mleko sojowe i już Lubię edamame, czy tofu ( dla mnie nawet niedoprawione tofu ma jakiś smak, choć większość uważa, że jest bezsmakowe ). Normalne mleko też lubię, ale sojowe ma dosyć unikalny smak. Czasami zdarza mi się je mieszać. Ciekawe jest to, że o ile potocznie nazywa się to "mlekiem", to jako nazwa produktu nie natrafiłem ani razu na użycie słowa "milk". Ok, raz ktoś był kreatywny i nazwał taki produkt "soya m*lk" Z tym gwiazdkowaniem, to możliwe, że jakiś bojownik maczał w tym palce.
Czemu tak drogo?
Nie będę tu pisał o zaletach i wadach spożywania soi. Ma to swoje dobre i złe strony, naukowcy nie mogą się dogadać, a weganie napojów sojowych bronią niczym swoich matek O soi napiszę jedno - jest tania. Tania jak barszcz, a może nawet tańsza. Więc dlaczego produkty sojowe są tak zajebiście drogie? Zapewne dlatego, że są ludzie skłonni płacić takie pieniądze. Na Wyspach bardzo rzadko litr mleka sojowego schodzi poniżej 1 funta. Alpro produkuje naprawdę smaczne, niesłodzone ( nienawidzę słodzonych, bleeee ) i kosi za to 1.60-1.80 funta. Są i droższe. A zwykłe krowie mleko to wydatek rzędu 40-60p. Postanowiem więc sprawdzić ile będzie kosztowało mnie wyprodukowanie mleka sojowego w warunkach domowych. Trochę z ciekawości, a trochę z potrzeby zminimalizowania kosztów
Proces
Zacząłem od zakupienia krowy sojowej E... nie, to nie tak Pomysł przyszedł, gdy w zeszłym tygodniu natrafiłem na 500g sojowych fasolek za zaledwie 1 funta. Ile z tego można zrobić mleka? Całkiem sporo. Na jeden litr podobno wystarczy 125g fasolek. Tak też zrobiłem. 125g zanurzyłem w wodzie i zostawiłem na noc. po 10-12 godzinach kąpieli można opcjonalnie zdjąć z nich te skórki czy jak to się nazywa. Jest to żmudna robota i nie jest niezbędna, ale jak ktoś ma zbyt dużo wolnego czasu, to czemu nie. Dalej ( również opcjonalnie ) można na 2-3 minuty wrzucić takie mokre fasolki do mikrofalówki. Podobno to zabija "fasolowy" posmak ( jakiś enzym jest za to odpowiedzialny, nie wiem, nie obchodzi mnie to ). Następnie do 1 litrze wody ( przefiltrowanej ) wrzucić te fasolki i zblendować na miazgę. Dalej potrzebujemy muslima tfu... znaczy muslina, czyli po polsku to chyba muślin/perkalik ( tak mi google mówi ). Taka gazopodobna tkanina służąca do odfitrowywania. Zacząłem powoli przelewać zawartość tego co zblendowalem. Gdy muślin się zapełnił to należy wycisnąć z soi tyle płynu ile się da Ten proces wygląda jak dojenie sojowych cycków, więc napój ten z pewnością zasłużył sobie na miano "mleka" Tak doić, aż wydoimy całą soję. Powinniśmy otrzymać trochę mniej więcej 1L. Można dodać nieco wody. Dalej przelałem wszystko do nowego garnka i zagotowałem zawartość. Gotować 5-10-15 minut. Można i dłużej. Część wody wyparuje, można uzupełnić. Gotowanie jest szczególnie ważne, bo tutaj resztki "fasolowego" posmaku powinny zostać zlikwidowane. Ostygnąć to musi i można przelać do finalnego kontenera ( dodatkowo jeszcze raz przefiltrowałem ). Gotując można nadać smak - sól, jak ktoś lubi słodko to cukier, wanilia - różnie można eksperymentować. Krowie mleko zawiera dużo soli, więc i tu nie ma co się bać doprawić.
Nawet mi to wyszło nieźle:
Koszt
Dobra, a jaki wyszedł koszt takiego przedsięwzięcia i ile czasu w sumie mi to zajęło? Produkcja 30 minut ( namaczanie nie wymaga ingerencji ). Można zrobić od razu więcej, za bardzo czasu to nie wydłuży, a proces będzie efektywniejszy. Koszt - 500g fasolek 99p. Wykorzystałem 125g. Wyszło 80p za litr. Gdybym połasił się na 25kg pakę soi, to ten litr kosztowałby mnie zaledwie 21p ( i zapewne to zrobię ). Owszem, koszt "robocizny" nie wliczony, ale można od razu zrobić nie 1L a np. 4L. Już ten jeden litr kosztuje połowę ceny Alpro, a to spora oszczędność. Mleko takie można łatwo przekonwertować w tofu czy nawet sojowy jogurt jak ktoś lubi ( na upartego może być, ale w tym przypadku wolę jogurt z cycka krowy ).
Pozostałości poprodukcyjne
No właśnie. To co zostało z wydojonej i zblendowanej soi nazywa się "okara". Nie wiem co z tym zrobić. Podobno nadaje się np. jako dodatek do placków, naleśników itd. Nie wiem, sprawdzę. Na razie szkoda mi tego wyrzucać. Można też przeznaczyć na paszę dla zwierząt Jak kupię prawdziwą krowę, to mi ułatwi sprawę
Nie da się prościej?
Da się. Można użyć milk/soup makera. Wówczas po namoczeniu soi wszystko jest automatyczne Jak utrzyma mi się taka chęć na sojowy m*lk to pewnie kupię takie urządzenie.
--