Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Półmisek Literata > "Ostatnio widziani razem" - obyczaj
Iv0o
Wyszedłem z nim na konkurs jakiś czas temu, nawet się popłaciło Wersja prawdopodobnie po redagowaniu. Trochę wstydzę się swojej osoby od tej strony, ale co mi tam.


Ostatnio widziani razem

1 | Strona

Zobaczyłem ostatnio siebie w telewizji, przemknąłem gdzieś za plecami prezentera
relacjonującego przygotowania miasta do zimy. Zerknąłem wtedy przez ułamek sekundy
w obiektyw, byłem pod wrażeniem tego, co mój wzrok zdołał przekazać tylko jednym
spojrzeniem - moja indywidualna wizytówka, jestem z niej dumny. Nie zaprzeczam, każdy
taką ma. Wykreowaną przez siebie, w celu zakamuflowania prawdziwej tożsamości pod
płaszczem uszytym z pozorów, w ochronie przed ciekawością innych przechodniów. Na
szczęście jeszcze każdy ma w sobie jakieś tajemnice nie na sprzedaż.

Wracałem wtedy z kina, tego dnia zakończyłem pewną znajomość, to był nasz pierwszy
przemilczany seans, po raz ostatni piliśmy z tej samej słomki. Umówiliśmy się, że gdy zapali
się światło na sali, każdy z nas wyjdzie osobnym wyjściem. Zrobiliśmy tak. To była dla
nas najodpowiedniejsza forma rozstania, choć najboleśniejsza. Zawsze czuliśmy niedosyt,
nawet gdy poświęcaliśmy resztki moralności, by poczuć się bliżej, zawsze pozostawała
niezapełniona pustka. Podnosząc się z fotela, musnęła przez przypadek dłonią moje plecy. Do
końca dnia czułem ten dotyk, wypalone znamię

Potrzebowałem kilku dni, by zauważyć, że wracam do poprzedniego rytmu życia. Myślami
uciekałem już jedynie wieczorami. Reszta to tylko poranki, kilka chwil otępienia, później
szok związany z powrotem do nakładających się na siebie obowiązków. Gdy byliśmy
jeszcze razem, nawet nie byłem świadom tego, że tyle problemów dostarcza życie codzienne.
Nadszedł czas permanentnej stagnacji, wieczna pogoń za niczym. Nazwijmy to egzystencją
pozaczuciową. Zdarzało mi się, że pomimo zanurzania coraz głębiej w wir powszechności
i przesadnej powagi, robiłem rzeczy kompletnie pozbawione sensu. Przykładowo z ulotek
rozdawanych przy głównych arteriach miasta, składałem samolociki i wchodząc na ławki,
puszczałem je nad głowami przechodniów. Później, gdy jakiś delikwent dostał w głowę,
klaskałem sobie za piękne lądowanie. Najgorsze jednak były momenty, gdy starałem się
sobie samemu udowodnić, że jeszcze potrafię ryzykować, że nie stchórzyłem przez niedosyt
podniet. Wtedy nie raz wdawałem się w bójki, celowo adorując cudze kobiety. Pomimo iż
najczęściej przegrywałem potyczki, one zostawały przy mnie i wracały ze mną do domu.
Nigdy nie rozumiałem dlaczego.

Jeśli istnieje jakiś spis słów, które najsilniej popychały naszą cywilizację do przodu, to
na jego szczycie spocznie jedno, bardzo krótkie słowo. Słowo, które zapala czerwone
światło, zaciska nam pięści i szamota ciałem, jako wewnętrzny odzew sprzeciwu
wyryty w umysłach wszystkich nacji. Słowo już samo przez siebie wyrzucone poza
przecinek kontekstu myśli, owe słowo to - ,,Nie''. Nie wiem dlaczego sam przestałem
być asertywny, a stałem obojętny i wyłączony na swoje sumienie. Może za wygodnie
mi się żyję, może przeliczam swój intelekt, nie dostrzegam już tyle zła wokół. Sam
stałem się nieświadomy, grzeszny. Tak zbuntowany, że aż wystąpiłem przeciwko
własnej autentyczności. Na pewno było wiele do zmienienia w moim życiu, tylko
jeszcze nie wiedziałem, że jest to możliwe. Każdy umiera, każdy wraz z myślą -
,,Chcę umrzeć'' - umiera. Ciało zostaje, ciało jeszcze poczeka. Wreszcie odleci tanimi
liniami do nieba.

Wtedy zabiłem się pierwszy raz.

2 | Strona

Ostatnio widziani razem

Często zadaję sobie pytanie, czy w ogóle istnieję, a jeśli tak, to w jakiej warstwie
swojego umysłu. Czy istotni jesteśmy my, nasza świadomość, czy poza nią coś jeszcze
istnieje. Jesteśmy zależni od procesów czy jedynie procesy są zależne od nas, to już jest
ciężko określić. Gdy znajduję w kieszeni stary, skasowany bilet autobusowy od razu
przenoszę się na te kilka sekund w miejsce, gdzie wśród ludzi zakleszczonych pomiędzy
barierkami autobusu, na chwilę odrywam rękę i wzrok od kasownika. Tych twarzy było tak
wiele, rozpalają się w ludzkiej świadomości i znikają wraz z momentem spojrzenia za okno.
Oceniam ich, a oni mnie. Zbędne informacje o zobojętnianych ciałach do niczego mi się nie
przydają, zaglądam zatem w ich myśli. Szkoła, praca, urzędy, zakupy. Nasuwa mi się tylko
jedna refleksja - istniejemy tylko dla tych chwil, gdy zerkamy na zegarek, zapominamy o
danej myśli i przełączamy się na kolejną wyuczoną czynność.

Instynkty - zacieramy je. Odstawione na regale, przygniecione encyklopediami i zakurzoną
biblią, przybrały inny wymiar. Płaskie, równe i bez zagnieceń, nie odbijają się na nas.
Zgrabnie sterowane przez Panów od marketingu, dzięki którym nawet młodzi ludzie nie
pragną siebie nawzajem bardziej, niżeli chęć posiadania nowych adidasów. Sprzedaliśmy
nawet seks, nie chodzi o fizyczną prostytucje. To wynalazek dawnych epok. Dziś
sprzedaliśmy go mentalnie - słowem. Prostytucja była bynajmniej autentyczna. Dziś seks jest
tylko na pokaz.

Długie włosy, tatuaż na ramieniu, paczka fajek. Mogę nazwać się autentycznym? Jeszcze nie
otarłem się o śmierć, nie byłem na pogrzebie swoich rodziców, ani nie poświęciłem swojego
życia żadnej sprawie. Jestem autentyczny? Chyba nie, Pan Major zabiłby mnie, gdybym
palił i miał długie włosy. Dziś śmiało mogę twierdzić, że bardzo łatwo można uciec. O
wiele trudniej zdecydować dokąd. Gdyby świat był odrobinę rzetelniejszy w swoich planach,
nie trzeba by było się zastanawiać czy udźwignąwszy cały stos błędów, nie usypiemy
resztki szczęścia. Czy jakoś tak
Cierpienie... Ile to diament musi się nacierpieć, ukruszyć część siebie, by stać się brylantem.
Ja wolę być diamentem.

Tchórz.

Jesień to najpiękniejsza pora dla poety z depresją, zatem opowiem, że było to w sierpniu.
Zresztą to nie było ważne, i tak pamiętam tylko jej rękawiczkę. Ocierając łzę z ust, zostawiła
ślad szminki na włoskim materiale. Stała sama obok pawilonu z gorsetami w centrum
handlowym, sama na przeciw manekinów bez głów. Była piękna, filigranowa, lekka. Ludzie
przechodzili obok niej, starając się nie dać przyłapać, że zerkają na jej płacz, jakby czuli się
winni. Obracali się, gdy byli już za nią i z naiwną otuchą stwierdzali, że przez ten urywek
chwili przestała płakać dzięki ich uwadze.

Oczywiście, że ja także stchórzyłem, nie uśmiechnąłem się do niej, przecież życie nie jest jak
z komedii romantycznej, nie wyniosłem jej na rękach.

Iv0o
- Tylko stałem i płakałem

sunnivva
"Prostytucja była bynajmniej autentyczna"

Naprawdę ktoś to opublikował w ten sposób???

--
Jest dla mnie przewidziane specjalne miejsce w piekle. Tron
Forum > Półmisek Literata > "Ostatnio widziani razem" - obyczaj
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj