Arthur John Priest był angielskim strażakiem i jednym z palaczy na "Titanicu" (statek zużywał ponad 600 ton węgla dziennie). Priest był niesamowitym szczęściarzem - przeżył katastrofę "Titanica", chociaż doznał wówczas silnych odmrożeń (palacze pracowali jedynie w szortach i kamizelkach). Ale to nie wszystko, co udało mu się przeżyć...
Rok wcześniej Priest pracował jako palacz na siostrzanej jednostce Titanica - Olympicu. W 1911 roku Olympic zderzył się z brytyjskim krążownikiem Hawke. W wyniku zderzenia uszkodzone zostały dwa przedziały wodoszczelne i jednostka została odholowana do Belfastu celem naprawy. Tym sposobem Priest musiał szukać nowej pracy i znalazł zatrudnienie na Titanicu...
Uszkodzenia RMS Olympic (z lewej) oraz HMS Hawke (z prawej) po zderzeniu 20 września 1911 r.
A jeszcze wcześniej, w 1907 roku, John Priest pracował na statku Asturias, którego dziewiczy rejs również zakończył się kolizją.
Po rozpoczęciu pierwszej wojny światowej Priest został zatrudniony jako palacz na uzbrojonym statku handlowym Alcantra. W lutym 1916 roku zamaskowany niemiecki statek SMS Greif, udając jednostkę norweską, zbliżył do Alcantry i otworzył ogień. Nastąpiła krótka bitwa, w wyniku której oba statki zatonęły (jeden z pocisków Alcantry uderzył w skład amunicji niemieckiego agresora). Zginęło 72 brytyjskich i 187 niemieckich marynarzy, a Priest znów przeżył, chociaż trafiło go kilka odłamków.
Po lewej: pielęgniarka Violet Jessop (panna niezatapialna), która również przeżyła zderzenie Olympica z Hawke oraz katastrofę Titanica i Britannica. Po prawej: ilustracja pokazująca moment zatonięcia Titanica.
Priest rozpoczął pracę na Britannicu, trzecim transatlantyckim liniowcu klasy Olympic (jak Titanic i Olympic). Britannic został przekształcony w statek szpitalny Jego Królewskiej Mości. 21 listopada 1916 r. statek wpadł na minę postawioną przez niemiecki okręt podwodny i zatonął trzy razy szybciej niż Titanic dlatego, że jedna z grodzi została uszkodzona, jedne z drzwi w grodzi nie zamknęły się, a pielęgniarki wietrzyły kabiny i otworzyły iluminatory, przez które wdarła się woda. Bez pozwolenia spuszczono na wodę dwie łodzie ratunkowe, które zostały pocięte przez śruby. Zginęło 30 osób. Arthur Priest znów przeżył.
RMS Asturias
Następnym statkiem, na który wsiadł pechowy palacz, był statek szpitalny Donegal. 17 kwietnia 1917 roku niemiecki okręt podwodny UC-21 zatopił go w Kanale La Manche.
Jak opowiadał później Priest, został bez pracy na morzu - „nikt nie chciał pływać ze mną po tych katastrofach”.
Zmarł na zapalenie płuc w 1937 roku, a następnie przeszedł reinkarnację w kota zwanego "Niezatapialnym Samem"... ;)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą