Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Już nie żyjesz - książka, która może uchronić Cię przed głupią śmiercią

32 054  
Zastanawiałeś się kiedyś, co by się stało, gdybyś pewnego razu postanowił nigdy więcej nie wyjść z łóżka? Albo jak zareagowałby Twój organizm, gdybyś zjadł tyle samo ciasteczek co Ciasteczkowy Potwór? Teraz możesz sprawdzić, co w tej sprawie ma do powiedzenia współczesna nauka.


#1. Co by było, gdybyś... znalazł się w samym środku roju komarów?



Jaka jest najbardziej niebezpieczna istota w historii ludzkości? To samica komara widliszka, której ugryzienie, według pewnych szacunków, spowodowało wymarcie połowy populacji ludzkiej od epoki kamienia do dziś. Choć tak naprawdę była ona jedynie pośredniczką - prawdziwą morderczynią jest malaria, choroba wywoływana pasożytniczymi pierwotniakami, które komarzyca przenosi. Co roku ponad 247 mln osób zostaje zarażonych malarią, a przeszło milion z nich umiera.

Pierwotniaki to jedno, ale czy bez ich pomocy komary mogłoby nas uśmiercić? Czy wystarczająco dużo komarzych ugryzień mogłoby wysuszyć człowieka na wiór? Wszak za każdym razem, kiedy nas gryzą, upijają trochę krwi. Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym człowiek staje pośrodku ogromnego roju komarów. Na coś takiego porwali się badacze z Arktyki, którzy wybrali się na zewnątrz bez koszulek i przez minutę stali na dworze pośród gęstej chmary komarów, by potem ocenić szkody.

Okazało się, że każdy z nich naliczył na sobie ponad 9 tys. ukąszeń. Dokonajmy więc stosownych obliczeń. W człowieku płynie około pięciu litrów krwi, a komary wypijają tylko 0,005 mililitra krwi za jednym ugryzieniem. O ile kilka ugryzień podczas biwaku nic nam nie zrobi, 9 tys. ukąszeń na minutę to już inna bajka. Załóżmy, że pójdziemy w ślady wspomnianych naukowców i staniemy w środku takiego ogromnego roju. Oto, co się wydarzy.

Po około 15 minutach stracimy 15 procent krwi - to mniej więcej tyle, ile oddaje się w stacji krwiodawstwa. Pomijając swędzenie doświadczymy uczucia lekkiego niepokoju, z którym szklanka soku pomarańczowego i ciasteczko powinny sobie poradzić. Jednak po upływie 30 minut komary pozbawią nas już 30 procent całkowitej objętości krwi. Tutaj żarty się kończą, po tym czasie ciśnienie tętnicze zacznie spadać, a serce będzie musiało przyspieszyć, aby wyrównać stratę. Zaczniemy odczuwać wychłodzenie kończyn, gdyż ciało skupi się na dostarczeniu tlenu do narządów wewnętrznych.

Po 40 minutach stracimy dwa litry krwi i osiągniemy stan krytyczny, serce zacznie walić z częstotliwością ponad 100 uderzeń na minutę. Po kolejnych 5 minutach i w sumie ponad 400 tys. ukąszeń serce nie zdoła utrzymać minimalnego potrzebnego ciśnienia tętniczego, wpadniemy w szok, po którym nastąpi zatrzymanie akcji serca. Po paru sekundach stracimy przytomność i w zależności od tego, które komórki w mózgu zginą i w jakiej kolejności, od śmierci mózgowej dzielić nas będzie już tylko od trzech do siedmiu minut.

#2. Co by było, gdybyś... poślizgnął się na skórce od banana?



Kiedy oglądamy kreskówki i widzimy na ekranie skórkę od banana, możemy być pewni, że ktoś za chwilę wywinie na niej orła. Czy w rzeczywistości te skórki naprawdę są takie groźne? Badania naukowe dowodzą, że... tak - i to bardzo!

Żeby lepiej zrozumieć ich naturę musimy wiedzieć, jak mierzy się śliskość. Otóż badany materiał umieszczamy na pochylni z innego surowca i powoli zwiększamy kąt nachylenia rampy. O współczynniku tarcia, którego skala wynosi zwykle od 0 (najbardziej śliski) do 1 (najbardziej przyczepny) informuje nas tangens kąta pochylni w momencie gdy przedmiot zaczyna się ześlizgiwać.

Idąc po betonowym chodniku możemy być spokojni - współczynnik tarcia między nim o gumową podeszwą wynosi 1,04. Skarpetki na drewnianej podłodze to już inna historia - współczynnik tarcia wynosi zaledwie 0,23. Natomiast w zestawieniu gumy i lodu otrzymamy wynik 0,15. To jednak nic w porównaniu ze skórką od banana.

Doktor Kiyoshi Mabuchi wraz z zespołem uczonych z Uniwersytetu Kitasato w japońskim Minato wnikliwie zbadali ten temat i okazało się, że współczynnik tarcia między skórką od banana a drewnem wynosi zaledwie 0,07 - jest ona dwukrotnie bardziej śliska niż lód!

Widzimy więc, że poślizgnąć się na niej jest ekstremalnie łatwo. Ale nie to jest najgorsze, tylko fakt, że wystarczy upadek z wysokości zaledwie 1 metra, aby ludzka czaszka mogła pęknąć. Oczywiście nasz mózg o tym wie i podczas upadku będzie się bronił, więc zwykle zdążymy zamortyzować upadek np. rękami. Jeśli jednak nie zdążymy, może się to skończyć śmiercią.

#3. Co by było, gdybyś... zjadł tyle samo ciastek co Ciasteczkowy Potwór?



Kiedy mamy pusty żołądek, jest on mniej więcej rozmiarów pięści, co podczas sutych biesiad może dać się we znaki. Na szczęście jego ściany są rozciągliwe, więc kiedy na deser podają ciasteczka, damy radę zmieścić jedno, dwa, trzy, cztery... I tutaj pojawia się problem, bo mięśnie odpowiedzialne za połykanie jedzenia są na tyle silne, że mogą upchać w niego więcej ciasteczek, niż zdoła pomieścić.

Załóżmy, że rzucimy wyzwanie ekspertowi w pochłanianiu ciastek, czyli Ciasteczkowemu Potworowi. Bohater wystąpił w 4378 odcinkach Ulicy Sezamkowej i przez ten czas pochłonął ponad 13 tys. ciasteczek. Jeśli rozłożymy wynik na 45 lat emisji programu, nie robi to wielkiego wrażenia, ale na potrzeby argumentu załóżmy, że chcielibyśmy zjeść je podczas jednego posiedzenia. Zacznijmy od tego, że mózg potrzebuje ok. 15-20 minut, zanim odbierze z brzucha informację o tym, że się przejedliśmy. Zatem im szybciej jemy, tym więcej ciastek zdołamy pochłonąć.

Pozostaje kwestia tego, ile ciastek jest w stanie pomieścić nasz żołądek. Jego wytrzymałość znamy dzięki szwedzkiemu lekarzowi Algotowi Key-Åbergowi, który pod koniec XIX wieku próbował przepłukać narkotyk z ciała pacjenta, który przedawkował opium, pompując mu wodę do żołądka. Niestety narkotyk zahamował odruch wymiotny, więc brzuch pacjenta pękł jak balon, a on sam zmarł na stole operacyjnym. Po tym wydarzeniu lekarz zaczął przeprowadzać eksperymenty na zwłokach, żeby określić prawdziwą pojemność ludzkiego żołądka i doszedł do wniosku, że może pomieścić cztery litry jedzenia, zanim pęknie.

Oczywiście są ludzie, którzy dzięki treningom lub genetyce i bardziej rozciągliwym żołądkom są w stanie pochłonąć więcej jedzenia. jednak przeciętny człowiek wpadnie w tarapaty już po zjedzeniu 90 przeciętnej wielkości ciasteczek. Najsłabszą częścią żołądka jest krzywizna mniejsza i prawdopodobnie to w tym miejscu doszłoby do pęknięcia i wylania się zawartości żołądka. Szybko doszłoby do zakażenia, po którym nastąpiłby wstrząs septyczny. Nawet szybka pomoc medyczna nie zagwarantowałaby nam przeżycia.

Mało tego, możemy umrzeć już wcześniej. Tak intensywne powiększenie żołądka może doprowadzić do zablokowania żyły, która odprowadza krew z jelit do serca lub zająć przestrzeń płuc, powodując zadławienie się. Zjedzenie zbyt wielu ciastek może więc nas zabić na kilka różnych sposobów.

#4. Co by było, gdybyś... po prostu nie wstawał z łóżka?



Co można zrobić, aby zminimalizować ryzyko śmierci? Na pewno wielu mogłoby pomyśleć, że można po prostu nie wychodzić z łóżka - w końcu jest tam tak ciepło i przytulnie. Takie leżenie może być jednak śmiertelnie niebezpieczne!

Już po 24 godzinach mięśnie zaczynają ulegać atrofii. Płyn pozakomórkowy, przyzwyczajony na co dzień do tego, że grawitacja ciągnie go w dół, w pozycji horyzontalnej zakradnie się do twarzy i może zmiażdżyć nerw wzrokowy, zaburzyć równowagę i zmysł węchu.

Kiedy leżymy bez ruchu, krew, której w przepływie pomaga zwykłe chodzenie i napinanie mięśni, może gromadzić się, krzepnąć i tworzyć zakrzepy. Gdy ciśnienie krwi spływającej w dolne partie ciała rozbije zakrzep, może on zatrzymać się w przewężeniu żyły i utworzyć zator. Jeśli nastąpi to w sercu - może wywołać zawał, jeśli w mózgu - udar. Obydwa mogą spowodować śmierć w kilka minut.

Do tego dochodzą jeszcze odleżyny, które zamienią się w bolesne rany otoczone martwą tkanką. Stąd już prosta droga do infekcji i śmierci w wyniku sepsy. I pomyśleć, że to wszystko może być następstwem zwykłego leżenia w łóżku.

* * * * *

A co by się stało, gdybyś został prawdziwą ludzką kulą armatnią? Albo czy mógłbyś pokonać wodospad Niagara w beczce i pozostać żywym?

W książce "Już nie żyjesz" te i inne zagadnienia beztrosko objaśnią Ci pisarz i publicysta Cody Cassidy oraz Paul Doherty, profesor fizyki ze słynnego Muzeum Exploratorium w San Francisco.

Książka dostępna w księgarni ZNAK.

Ta książka nie da Ci nieśmiertelności, ale może Cię uchronić przed głupią śmiercią.

Oglądany: 32054x | Okejek: 25 osób


Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało