Wyobraź sobie sytuację - wielka sala polskiego sejmu, nabita do niemożliwości, prawie wszyscy posłowie bo głosowanie bardzo ważne. Na mównicę wchodzi kandydat na marszałka sejmu, Józef Zych z PSL. Zapada głęboka cisza, słychać tylko Józefa Zycha, który mówi swoje. I dochodzi do słów: Nie po raz pierwszy staje mi...
(pauza)
przychodzi mi stawać przed Izbą...
Ale to był nie pierwszy raz, kiedy tak powiedział. Gondek odkrył pewną fotkę z przeszłości Józefa...
PS. Pan Zych to mimo niepozornego wyglądu gość naznaczony humorem - zawsze coś mu się tam wkręci mimo woli. Pełniąc obowiązki marszałka w jednej z porzednich kadencji Sejmu upomniał kolegę przy włączonym mikrofonie. W obecności całego sejmu szepnął przez głośniki: "Nie przychodź mi tu, k...., z takimi rzeczami".
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą