Student to ma klawe życie
No i wyżywienie klawe
Przede wszystkim tuż przed świtem
Może sobie zmienić babę...
Baba zrobi jajecznicę
A gdy już podeżre zdrowo
To udaje się w zachwycie
Na swą salę wykładową... :}}
Ambitnego zadania redakcji Joe Monster ciąg dalszy - weseli wykładowcy przed wami:
Najtrudniejszą rzeczą do zinformatyzowania są zeszyty w kratkę.
(o informatyzowaniu przedsiębiorstw)
Wobec tego ja mogę się umówić, że ja tę kartkę zgubiłem, a Pan tę kartkę znalazł.
(asystent obawiając sie o naruszenie copyrightu przy kserowaniu zadań)
Na końcu przychodzą chromi i kulawi...
(o studencie z ręką na temblaku, który spóźnił się na wykład)
Proszę państwa, niestety wszyscy nie zdali. Przepraszam, to znaczy nie wszyscy zdali.
(przy ogłaszaniu wyników kolokwium poprawkowego)
Prawdziwych behawiorystów już nie ma. A jeśli nawet są, to się nie przyznają.
(o rozwoju nauk psychologicznych)
Czy może pan zbinaryzować swoją odpowiedź?
(po podaniu przez studenta odpowiedzi o treści: "chyba tak")
Jak widzę taki algorytm, to zawsze mi się robi przykro, że sam na to nie wpadłem.
(o algorytmie Apriori)
Przyjeżdża NR do Moskwy z domu na wsi. Zachodzi do restauracji, rozsiada się, mówi kelnerowi:
- Daj mi coś za 1000 bucksów!
- My dań na 4 nie dzielimy...
* * * * *
- U kogo towar jest najtańszy: u hurtownika czy dilera?
- U stróża
* * * * *
- Co robią NR w wielkanoc?
- Malują swoje mercedesy na kolorowo i stukają się...
Są jeszcze Fakty, które miały być wizytówką stacji, ale głównego prezentera na zbity ryj tymczasowo wypierdzielono w związku z jego prezydenturą ewentualną. Niby dalej się te Fakty ogląda, ale to już nie to co kiedyś. Program się opatrzył po prostu. Scenografia w studio, sposób prezentowania informacji, no i twarze też, choć ostatnio były jakieś roszady z prezenterami.
No i teraz jeszcze ta jazda z Tommy Lee (sem). A konkurencja nie śpi. Już nie jest tak, że tylko Fakty i nic więcej. Polsat był cały czas na czujce i kroki dynamiczne poczynił. Dotąd miałem w głębokim poważaniu ich serwis informacyjny. Raz, że za wczesna – jak dla mnie – pora, a dwa staroświecko jakoś i amatorsko. Teraz jest inaczej. Zmienili scenografię studia, oprawę graficzną, ściągnęli ambasadora z Paragwaju czy z innego Pernambuco i Gośkę Ziętkiewicz, kiedyś głównego pistoleta wśród reporterów dwójkowej Panoramy. I robią coraz fajniejsze newsy. TVN przyparty do muru ? Chyba trochę tak... Myślę, że TVN powinien dokonać rewolty personalnej wśród tzw. twarzy firmujących tę stację. Dokonanie udanych transferów to jest jedna z metod na wyjście z dołka. Gdybym ja – zwykły widz - o tym decydował to sprzedałbym do innej drużyny cała ekipę. Wytransferowałbym w cholerę Zbycha Wodeckiego (niech smęci gdzie indziej), Szołtysika Andrzeja (bo wszyscy z niego leją), Manuelę puszystą (bo nie jest już śmieszna), Janiaka Oliwiera (bo się kojarzy z pewną mniejszością), a nawet Hubka i Zygę Chajzera, bo ile można patrzeć na te same facjaty. Nie dlatego, że jakieś osobiste jazdy mam do nich. Po prostu oni się już przejedli. I finał.
Jest jednak w zasięgu TVN-u ktoś, kto daje nadzieję na jaśniejszą przyszłość. To absolutny naturszczyk i luzak, to samorodek, którego nie wolno szlifować tylko trzeba puszczać na antenę „tak jak stoi”. To Christopher Rutkowski. Nie robię jaj, absolutnie...Prezes TVN- u, kol. Walter Dżunior powinien Chrisa po rękach całować. Że mu pozwolił swoje akcje wypasione filmować (choć jest to niewątpliwie transakcja wiązana, bo Chris se pablisiti robi niemiłosierne tym programem). Eniłej – Krzychu jest w stanie przynajmniej chwilowo zreanimować TVN. Już chodzi dokument pt. „ Detektyw”, ale to jest jeszcze całe gówno. Ja na miejscu ważniaków z TVN-u poszedłbym szeroko po bandeczce i zrobiłbym z Chrisem bankowy przebój - na dobry początek - program krajoznawczo-turystyczny, nastawiony na kwestie praktyczne, czyli jak Polak powinien sobie radzić na wakacjach za granicą.
Niedawno pokazywali jak Chris był w Tunezji ratować jedną kobitę z córkami przed mężem Libijczykiem okrutnym. Obserwowałem Chrisa, który z marszu rozpieprzył całą tę Tunezję jakby od dwudziestu lat był rezydentem Neckermanna w Monastyrze. W dupie miał paszporty, przejścia graniczne, przepisy miejscowe, zwyczaje muzułmańskie i tysiące innych przeszkadzających w podróży rzeczy. I wtedy skumałem, że byłby cudowny jako prowadzący taki program. Chris uczyłby nas - świeżo upieczonych, ale przepojonych kompleksami Europejczykow - jak se dawać radę za granicą. Żeby nie peniać, przed byle czym, nie lać w majty ze strachu, nie bać się odzywać, sił swoich w obcej mowie próbować, a jak nie umiemy albo nas nie rozumieją to zopierdalać bez litości po polsku albo w jakimkolwiek języku, który nam się przypomni. Żeby bez skrępowania po całorocznym ściboleniu do skarpety kupić se last minyta, na tydzień, do Sharm-el-Sheik ze śniadaniem i trzema nurkowaniami w cenie. A co, kurwa ? W europejskiej rodzinie zara będziemy i nie ma to- tamto... Trzeba czuć się pewnie Tak jak Chris. On jest maksymalnie samowystarczalnym kowbojem i za to go lubię. Nie potrzebuje jakichś osmarkanych tłumaczy w garniturkach, rezydentów, pilotów - tylko sam se daje radę gdziekolwiek jest.
Z Marsylii taki obrazek na przykład. Środek upalnego dnia. Jakiś zapluty portowy zaułek. Syf i mogiła. Chris parkuje furę w pobliżu portowego posterunku policji francuskiej. Nie wiadomo skąd przyplątuje się jakiś dziadek o arabskim wyglądzie, brzęczy Chrisowi nad uchem i koło samochodu się kręci. Byle jaki Polak - nie kumaty, pewnie by stresować się zaczął... A Chris do francuskiego Araba wyskoczył z takim agresywnym komunikatem "Alles ist gut. Fersztejst du? Alles ist okej" I co ? I Arab spierdolił ze spuszczona głową, przegrany jeszcze w przedbiegach, nie mając najmniejszych szans na jakąkolwiek ripostę. Bo go Chris inteligentnie załatwił. No ewentualnie mógłby Krzychu mieć zagadkę do rozwikłania, gdyby ten Arab francuski wypalił mu w odpowiedzi: "Tawariszcz! Job twaja mać ! Zdies nie nada parkować waszej awtamasziny. Dawaj, suka wpieriod !" No, to wtedy Chrisa by może trochę zastanowił, ale tak padł bez walki.
Albo inny fragment. Chris gdzieś jedzie. 140 na godzinę se popierdziela delikatnie, jedna ręką kierownicę trzyma, w drugiej komórę, z której rozmawia aktualnie, a na kolankach mapa południowej Francji wesoło podskakuje. I Chris się trochę zgubił. No to zjeżdżą na bok i o wskazanie drogi prosi. Francuzka napotkana uprzejma jest maksymalnie, zebrała się w sobie i po angielsku się mordując( a mowa to trudna dla Francuzów jak nagła cholera) krok po kroku Chrisowi drogę tłumaczy. Jak kobita się już naprodukowała w mękach ciężkich to Chris pokiwał na to głową i do kobity zasunął konkretne pytanie: "Marsylia? Curik ?". I to jest - kurwa - prawdziwy szołmen. Bywalec. Strong man. Jeśli o mnie idzie, to ja jestem dumny, że gość se w kaszę pluć nie daje i rządzi po całej Europie. I dlatego ten program dla Polaków jeżdżących na wakacje mógłby znakomity robić. I zachęcać tych nuworyszy od budek z zapiekankami, co już od kwietnia po Turcjach, Majorkach i Tunezjach zaczną obwieszeni złotem, z grubymi żonami i stadem zasmarkanych dzieci jeździć, żeby się języków uczyli, żeby się dmuchać byle komu nie dawali, żeby o drogę albo o kibel umieli i nie bali się zapytać.
Prezesie Walterze Dżuniorze na razie wszyscy gadają tylko o z Lisem oborze. Czy nie lepiej zrobić wypasiony cykl programów z Chrisem i znowu pokazać palec konkurencji? To mówiłem ja - widz przeciętny.
Autor: Vincent Vega
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą