Kiedyś podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych moi amerykańscy koledzy namówili mnie na wycieczkę do Meksyku. Nie miałem wizy tego kraju, więc nie zabrałem też paszportu. Granicę przekroczyłem nielegalnie. To był bardzo miły pobyt, ale w pewnym momencie musiałem wrócić. Również nielegalnie. Koledzy pocieszali mnie, że na amerykańskiej granicy tylko co 10-15 kierowca jest sprawdzany czy nie przewozi kobiet meksykańskich, tequili i innych zakazanych rzeczy.
Lysy2, jak nas poinformował, wkrótce zabiera się za zrymowanie Trylogii Sienkiewicza, a póki co kolejne jego dzieło ze skrzynki narzędziowej Joe Monstera:
Muszki brzęczą, zajac chrapie,
misio się po brzuszku drapie.
Słonko grzeje, ślimak chowa,
atmosfera sielankowa ...
Raptem drżeć zaczyna ziemia,
tak że misio wylazł z cienia.
Patrzy, a tu z całych sił,
pędzi coś wzbijając pył.
Wszystko co żywe ucieka,
a to stado rwie jak rzeka.
Wpadło raptem na polankę,
której przerwało sielankę.
Widać gdy kurz opadł całkiem
- jeże zajęły polankę.
Szczęśliwe choć zasapane,
legły z ulgą na polane.
Misio myśli:"diabeł jaki?"
A jeże: "Ech, jak RUMAKI !!!"
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą